Once upon a time

Po powrocie do Denleb Soloco dosc szybko odzyskiwal sily, jednak pelna sprawnosc odzyskal dopiero po paru tygodniach. Zblizal sie koniec wrzesnia. W "Peknietym Mieczu" juz od dawna panowal spokoj, wiec obecnosc ochrony nie byla juz konieczna. A poza tym i tak zaczelo juz im sie nudzic, wiec coraz czesciej mysleli o znalezieniu sobie nowego zajecia. Pare razy odwiedzili straznice, ale wiszace tam ogloszenia byly raczej niewarte zaiteresowania - wielkiego majatku nie mozna bylo na tym zarobic. W koncu z braku lepszych pomyslow stwierdzili, ze pojada do stolicy. Moze tam znajdzie sie cos wartego zachodu. Poniewaz Gerel ich o to prosil zgodzili sie zostac jeszcze troche - dopoki bedzie potrzebowal pomocy. Wracajac do pokoju ktorego wieczoru Exquivo zauwazyl, ze ktos porozrzucal jego rzeczy. Przeszukal je. Brakowalo figurki, oraz pieniedzy zarobionych za zlapanie Padalca. Latwo przyszlo, latwo poszlo - pomyslal zamykajac okno, ktore zaczelo rytmicznie trzaskac na wietrze.

(...) Nagle zauwazyl dwie postacie.
- Tam jest! Lap go! - uslyszal i nieznajomi ruszyli w jego strone.
Najwyrazniej nie mieli przyjaznych zamiarow, wiec rzucil sie do ucieczki. Kluczyl jak mogl, ale przeciwnicy byli najwyrazniej lepiej obeznani w portowych zaulkach. Dyszac ze zmeczenia wbiegl do jakiejs knajpy. Dopadl do baru chcac zapytac o tyle wyjscie, ale poscig byl tuz za nim...

Jak co wieczor Exquivo i Soloco obserwowali sale, gdy drzwi gwaltownie otworzyly sie przed pedzacym mezczyzna. Wietrzac w tym klopoty obaj wstali. Tymczasem przybysz podbiegl do Gerela goraczkowo o cos pytajac. Chwile po nim w drzwiach pojawily sie nastepne dwie postacie i widzac sciganego przy barze ruszyli w jego kierunku. Teraz bylo oczywiste, ze nie obejdzie sie bez interwencji. Ex byl szybszy. Wyciagnal po drodze palke i gdy juz byl przy barze trzema uderzeniami obezwladnil szamoczacych sie. Po chwili dolaczyl do niego Soloco i razem wyrzucili przesladowcow Gavina. Exquivo zawrocil spogladajac na niego znaczaco.
- Spokkkojnie ... sam wyjddde - szybko stwierdzil Gavin trzesacymi dlonmi sprawdzajac, czy wszystko ma na miejscu.
Chwiejnym krokiem oposcil "Pekniety Miecz". Rozejrzal sie wkolo. Nie zauwazyl nigdzie nikogo, ale i tak nie czul sie bezpiecznie. Postal niezdecydowany przez chwile i wszedl z powrotem sadowiac sie gdzies w kacie. Przychodzilo sie coraz wiecej ludzi. Pojawil sie Helm. Przysiadl sie do grupki krasnoludow i zaczeli rozmowe. (...) Zrobilo sie juz bardzo pozno. Wiekszosc gosci oposcila juz lokal, a ci co zostali najzyrazniej noc mieli spedzic wlasnie tutaj. Gavin stwierdzil, ze nie moze tak dluzej siedziec, wiec podszedl do Gerela i zapytal go o nocleg, a ze nie posiadal przy sobie pieniedzy odpowiedz byla jednoznaczna. Chcac nie chcac postanowil wrocic do siebie. Konczac wlasnie jakies zawile wywody na temat broni Helm zawolal Exa i Soloco by sie przysiedli, co Archeon przyjal z wyrazna ulga. Wiedzac, ze zamierzaja wkrotce oposcic Denleb powiedzial im o bandzie grasujacej na polnocy. Sam slyszal o tej sprawie dzisiejszego wieczora od krasnoludow, wiec nie mogl podac zadnych szczegolow. Podziekowali mu za informacje ustaliwszy, ze reszta zajma sie we wlasnym zakresie.

Skonczywszy piwo ostani pozostali na sali Soloco, Ex, Archeon i Helm wstali zamierzajac polozyc sie juz spac. Gerel wlasnie szykowal sie do zamkniecia drzwi, gdy wniesiono przez nie nieprzytomnego Gavina. Lezal pobity niedaleko "Peknietego Miecza", wiec skoro byla to najblizsza gospoda przyniesiono go tutaj. Watpliwe, czy przezylby do rana na ulicy. Gerel wskazal wolny pokoj, do ktorego zostal zaniesiony, po czym wszyscy udali sie na spoczynek.

20 wrzesien

Exquivo i Soloco wstali wczesnie - czekala ich dluga wyprawa. Jedzac sniadanie poprosili Gerela o przygotowanie jakiegos prowiantu na droge. Gdy skonczyli Soloco poszedl zajac sie swoim koniem, a Ex starym zwyczajem wyciagnal fajke, by sie jeszcze nieco odprezyc. Do sali wszedl Archeon najwyrazniej jeszcze zaspany. Poprosil Elanor o cos na zab i przysiadl sie do lowcy. Zeszlego wieczora slyszal, ze razem z Soloco chcieli wyruszyc na polnoc zapolowac na czlonkow niedawno rozbitej bandy. Wietrzac w tym niezly interes zaproponowal, ze sie przylaczy. Po krotkiej wymianie zdan zostal trzecim czlonkiem wyprawy. Uzgodniwszy godzine wyjazdu Ex wstal kierujac sie do stajni poinformowac o wszystkim Soloco. Za nim jak cien podazyl Gavin najwyrazniej rozniez widzacy szanse dla siebie w zaslyszanej rozmowie. Podszedl do rozmawiajacycj i chrzaknal. Odwroclili sie patrzac na niego zaciakawionym wzrokiem. Niepewnym glosem zapytal, czy nie przydalby sie im ktos jeszcze.
- A co umiesz? - zapytal Ex.
Poszli na podworze. Soloco sprawdzil umiejetnosci Gavina we wladani mieczem, a Ex w walce wrecz. Nie wypadl rewelacyjnie, ale radzil sobie. Niestety nie mial konia.
- Wyjezdzamy za dwie godziny, no moze za dwie i pol, jesli tu bedziesz mozesz z nami jechac - stwierdzil Exquivo.
- Dwie godziny???!!! Ale jak ...?
- No dobra ... jesli nie zdarzysz to godzine pozniej bedziemy przy zachodniej bramie. Potem najwyzej mozesz nas gonic na drodze.
Ex nie byl sklonny do dyskusji. Razem z Soloco wyszli ze stajni zostawiajac oniemialego Gavina.

Po skonczeniu sniadania Archeon poszedl do banku wybrac oszczednosci. Nie bylo tego wiele, ale wlasnie dlatego wybieral sie na ta wyprawe - nie mogl przegapic takiej szansy szybkiego zarobku. Na targu zakupil prowiant i obrok dla konia i skierowal sie do portu. Polowanie na bandytow niewatpliwie bedzie wymagalo walki nalezalo sie wiec dobrze do niej przygotowac. Jako czlowiek interesow znal kilka miejsc gdzie mozna sie bylo w miare tanio uzbroic. U znajomego Trola zastawil swoja rodzinna kusze w zamian za inna i 20 beltow. Oczywiscie wymogl na nim obietnice, ze nie sprzeda jej nikomu, a on odkupi ja jak wroci.

Soloco i Exquivo przygotowywali sie do wyjazdu w podobny sposob. Ex uzupelnil swoj lowiecki ekwipunek, a Soloco kupil nowy luk i tarcze. Jeszcze tylko pare drobiazgow i byli gotowi do drogi. Wrocili do "Peknietego Miecza" i czekali na Archeona. Pojawil sie o umowionej godzinie, wiec wsiedli na konie i ruszyli w kierunku zachodniej bramy.

[Gavin szuka konia]

Ex spojrzal na slonce i stwierdzil, ze czas juz bedzie ruszac, jezeli dzis maja gdziekolwiek dojechac. W tym pojawil sie Gavin. Kon nie prezentowal sie imponujaco, ale najwyrazniej nie zamierzal zdechnac. Okazalo sie jednak, ze nie posiada juz broni. W tej sytuacji Soloco zaproponowal mu kupno jego starego luku i strzal, na co Gavin sie oczywiscie zgodzil. Ex pozyczyl mu noz zdobyty na Padalcu dodajac, ze przy najblizszej okazji ma sobie kupic wlasny. Wreszcie mogli zaczac podroz. Dopiero wieczorem zatrzymali sie na nocleg.

21 wrzesien

Rano podjeli dalsza wedrowke. Po poludniu dotarli do malego miasteczka, wiec Gavin poszedl poszukac kowala, ktory zgodnie z informacjami napotkanego mieszkanca mial w sprzedarzy jakies noze, a reszta udala sie do straznicy. Niczego nowego sie nie dowiedzieli. Zabrali tylko listy goncze i pojechali dalej. Po drodze Exquivo zapytal:
- Kupiles noz?
- Nie - odpowiedzial Gavin.
- Dlaczego?
- Nie podobala mi sie twarz kowala.
- A co? Wypalal ja na nozach? - zapytal ironicznie Soloco.
Gavin tylko wzruszyl ramionami. Przez kolejne dwa dni podazali nadal na polnoc.

24 wrzesien

Gavin jechal na przedzie. Nie byl szczesliwy ze swojej roli zwiadowcy, ale jak sie przekonal jego towarzysze dosc sceptycznie podchodzili do jego opinii. Wyjezdzajac zza zakretu zobaczyl przewrocony woz i ciala lezace obok niego. Natychmiast zawrocil nawolujac towarzyszy. Slyszac jego krzyki popedzili konie. Po chwili zobaczyli przewrocony na skraju drogi woz, rozrzucony w jego poblizu towar i cztery ciala krasnoludow. Po szybkich ogledzinach stwierdzili, ze walka musiala odbyc sie niedawno. Napastnikow najwyrazniej nie interesowal przewozony ladunek, bo byl nienaruszony. W krzakach znalezli woreczek, w ktorym bylo 120 Chisos. Podzielili sie po rowno. Zdecydowali, ze pojada dalej, a na pierwszym napotkanym posterunku strazy poinformuja o wszystkim. Exquivo odcial sobie troche tytoniu z paki, a Gavin wzial jeden z krasnoludzkich toporow. Nie ujechali wiecej jak poltorej kilometra gdy przy drodze zobaczyli nastepne cialo krasnoluda. Stwierdziwszy, ze jeszcze zyje Ex szybko wyciagnal srodki opatrunkowe. Pochylajac sie nad ciezko rannym uslyszal, jak tamten wyszeptal:
- List ... trzeba dostarczyc ... do Kirilu ...
Kiedy skonczyl sie nim zajmowac kazal Gavinowi jechac tak dlugo, az napotka kogos kto bedzie mogl udzielic dalszej pomocy, a sam przeszukal krasnoluda. List okazal sie napisany w jego ojczystym jezyku, wiec nic nie mogl z tego zrozumiec. Jednak musial byc wazny skoro konajacy przede wszystkim o nim wspomnial. Archeon z gotowa do strzalu kusza zaglebil sie miedzy drzewa, a Soloco bacznie obsewowal droge. Nie musieli dlugo czekac. Okazalo sie, ze Gavin trafil na oddzial strazy. Dwoch straznikow pojechalo do miasta po woz i lekarza, czterech sprawdzic miejsce napadu, a dowodca zaczal pytac, co oni na ten temat wiedza. Ex opowiedzial czego byli niedawno swiadkami. Po spisaniu zeznan pojechali dalej.

26 wrzesien

Dwa dni pozniej przejechali przez spalone przez bande miasteczko. Mieszkancy najwyrazniej zostali zaskoczeni we snie. Po krotkich ogledzinach tego, co pozostalo udali sie w dalsza droge. Poznym popoludniem dotarli do zamku barona XXX. (...) spalone miasteczko, zamek barona, rozmowa w gospodzie, Ron

27 wrzesien

Nastepnego dnia pojechali do twierdzy Lerona - drugiego z lokalnych wladcow, ale straze przy bramie nie chcialy ich wposcic do srodka, wiec wrocili do gospody. Pod wieczor zatrzymala sie tam tez karawana krasnoludow zmierzajaca do Denleb. Po krotkiej rozmowie ustalili, ze rano zabiora sie kawalek razem z nimi.

28 wrzesien

Zaraz po sniadaniu wyruszyli w droge. Exquivo wlasnie prowadzil rozmowe na temat listu, ktory zobowiazali sie dostarczyc, gdy z pobliskich zarosli swisnely strzaly. Chwile pozniej z karzakow wybiegli z krzykiem napastnicy. Rozgorzala zacieta walka. W chwili, gdy wydawalo sie, ze bandyci zaczynaja zdobywac przewage pojawil sie Ron i przechylil szale zwyciestwa na druga strone. Archeon pojechal sprowadzic straznikow, a reszta pozbierala zabitych i rannych. Ex stracil konia. Kiedy wrocili do zamku okazalo sie, ze musza poczekac pare dni, gdyz na miejscu nie bylo tak duzej sumy.

6 pazdziernik

Kolo poludnia w gospodzie zjawil sie poslaniec z wiadomoscia, ze moga juz odebrac swoja nagrode. Czym predzej zebrali sie i poszli do zamku. Tak jak juz to wczesniej obliczyli wyszlo po 300 Chisos na glowe. Postanowili, ze teraz mozna zajac sie tajemniczeym listem. Exquivo wynegocjowal ze straznikami kupno konia, a Soloco zamowil w gospodzie prowiant i obrok. Do poznego wieczora po raz ostatni swietowali rozbicie bandy.

7 pazdziernik

Rano pozegnali sie z krasnoludami i Ronem. Musieli teraz wywiazac sie z danej obietnicy dostarczenia krasnoludzkiego lisu. Droga na polnoc stawala sie coraz bardziej pofaldowana pagorkami. Wila sie na przemian przez las i pola. Na horyzoncie coraz czesciej majaczyla sina linia gor. Po przekroczeniu rzeki wjechali miedzy rozlegly system wawozow i rozpadlin. Gdyby nie trakt nigdy by pewnie nie dotarli do celu. Po tygodniu podrozy dotarli do gor.

15 pazdziernik

Jadac miedzy pionowa sciana z jednej strony i przepascia z drugiej poznym popoludniem ujrzeli Kiril. Przeprowadzili konie przez wiszacy most i podeszli do bramy. Krasnoludowi, ktory wyszedl zapytac ich czego tu szukaja Exquivo pokazal list wyjasniajc okolicznosci w jakich dostal sie w jego rece. (...)

* * * * * * * * *

Po trzech tygodniach dojechali do miejsca, gdzie musieli sie rozstac. Arlon z karawana zmierzali dalej na poludnie, a oni wracali do Denlebu. Kilka dni pozniej zatrzymali sie pod "Peknietym Mieczem". (...) a moze na tym skonczyc ...

Oto kolejne wydarzenia



Powyzszy opis zawdzieczam Yetiemu, ktory jako jedyny gracz robi zapiski z sesji.

| Strona głowna RPG | Setterh - Spis treści |